Tik-tak, tik-tak. Wpatrywałem się w tarczę zegara, który
informował mnie, że jest już grubo po osiemnastej. Wypadałoby wstać. Ubrać się,
umyć, cokolwiek. Harry poszedł wysłać pocztówkę rodzinie. Ja pomyślałem o tym
na początku wyjazdu i aktualnie miałem to z głowy. Zczołgałem się z wygodnej
kanapy i włączyłem telewizor. Pierwszy, lepszy kanał muzyczny. Pogłośniłem i
udałem się do sypialni w poszukiwaniu czystych, a bynajmniej zdatnych do użytku
ubrań. Daję słowo, przekopałem cały pokój, aby znaleźć je ułożone w szafie. No
tak, zupełnie wyleciało mi z głowy, że Hazza posprzątał cały apartament w ramach
przeprosin za sprawę z Chelle. Uśmiechnąłem się przypominając sobie widok
bruneta sprzątającego pokój, w samym fartuszku.
Niezapomniane wspomnienie. Ubrałem się w beżowe rurki, biały T-shirt i szarą
bluzę. Usiadłem na dywanie czekając na Loczka. Powinien tu być 20 minut temu.
Nie jesteśmy w Londynie, gdzie z jednego przystanku do drugiego jedzie się
godzinę. Styles, ruszaj ten swój zgrabny tyłeczek. Na 19 mamy rezerwację. Zdolny ja
zarezerwowałem stolik w jednej z najlepszych francuskich restauracji, a ten się
spóźnia.
-Uduszę go, obiecuję – Warknąłem, zamykając za sobą drzwi
hotelowe. Schowałem klucz do kieszeni i ruszyłem windą na sam dół. Przeszedłem
przez zatłoczony hol uśmiechając się do znajomej recepcjonistki. Wyszedłem
przed hotel i zadrżałem kiedy owiało mnie zimne powietrze. Wsadziłem dłonie do
kieszeni kurtki i skierowałem się do lokalu. Po 20 minutach byłem na miejscu.
Wszedłem, a kelner odprowadził mnie do stolika znajdującego się bardziej na
uboczu. Znajdował się za murkiem, który nieco chronił nas przed pełnymi
zdegustowania spojrzeniami. Nigdy nie zrozumiem tej niechęci do ludzi odmiennej
orientacji. No cóż, są ludzie i taborety, takie życie. Rozsiadłem się na fotelu,
wcześniej pozbywając się puchowej kurtki. No dalej Harry. Jak zaraz tu nie
przyjdziesz to pożałujesz. Wystukiwałem palcami rytm o stół przykryty białym
obrusem. Zbliżała się 20. Zaraz jak nic mnie stąd wygonią. Do tej pory
zamówiłem jedynie szklankę wody z cytryną. A jego jak nie było tak nie ma. W
końcu – po kłótni z kelnerem i zapłaceniu za napój – opuściłem restaurację. Olał
mnie. Może zapomniał. Może coś mu wypadło. Może… może nie chciał się spotkać. Wzdrygnąłem się niekoniecznie z zimna.
Nie wolno ci tak myśleć Horan. Coś mu się pomyliło. Na pewno. Westchnąłem.
Ostatnio coś często był zamyślony, jakby przygnębiony. Jednak nie chciał
powiedzieć o co chodzi. Może w końcu powie, zwierzy mi się… Zaufa mi. Może. Odsunęliśmy się od
siebie. Nadal było między nami uczucie, ale przez ostatnią kłótnię, jakby
osłabło. Nie rozmawialiśmy tak często, a gesty świadczące o jakiejkolwiek
zażyłości powoli zanikały. Co się działo ? Czyżby to gorące uczucie wygasało ?
Czyżby to wszystko miało się tak skończyć ? Tu, w Paryżu ? Czy go kochałem ?
Och, owszem, bardzo. Jeszcze mocniej niż kiedykolwiek. Moje uczucie do niego
rosło z dnia na dzień. Jednak nie wiem jak to było z nim. Czy nadal coś do mnie
czuł ? Czy… Nie ! Nawet o tym nie myśl. Michelle to skończony temat. Zapomnij. Już
więcej nie zmąci naszego wspólnego życia i wszystko będzie idealnie. Wszedłem
do oświetlonego holu i przywitałem się skinieniem głowy i ciepłym uśmiechem z
kilkoma osobami. Przez czas pobytu tutaj poznałem się z niektórymi ludźmi i
stali się dla mnie dobrymi znajomymi. Mam nadzieję, że te kontakty utrzymają
się jak wrócę do Irlandii. Irlandia. Dawno
tam nie byłem. A za tydzień wracam. Jak mnie przyjmą po miesiącu nieobecności ?
Czy się cokolwiek zmieniłem ? Jak zareagują na wieść o tym, że ich kochany
blondynek ma chłopaka ? Bałem się.
Cholernie. A co jak mnie nie zaakceptują ? Gdzie się wtedy podzieję ? Nie.
Powinienem myśleć pozytywnie. To moja ukochana rodzina. Nie wyrzucą mnie
przecież na bruk… prawda ? Wspiąłem się po schodach i stanąłem na dywanie
opierając dłonie na udach i ciężko dysząc. Postanowiłem trochę popracować nad
swoją sylwetką i kondycją. Jednak wchodzenie na nasze piętro chyba nie było
najlepszym pomysłem. Mother Of God. Moje serce chyba zaraz stanie. Ruszyłem
powolnym krokiem w stronę drzwi znajdujących się przy końcu korytarza. Jeszcze
chwila i padnę na miękkie łóżko i wtulę się w bok Harry’ego. I pójdę spać. Już
miałem wchodzić do środka, gdy usłyszałem śmiech za rogiem. Powoli tam ruszyłem
kierowany ciekawością. Wyjrzałem i zamarłem. Ujrzałem widok najmniej przeze
mnie pożądany. Harry… I Chelle. Całujący się. Dziewczyna stała do mnie przodem,
jednak mnie nie widziała, była zbyt wpatrzona w bruneta. Głupia dziwka.
-Cieszę się, że pojechałeś ze mną na USG. Chociaż wiesz, że
nasz synek dobrze się rozwija – Mruknęła obdarowywując jego szyję pocałunkami. Wpadłem
do pokoju, a następnie do łazienki. Zakluczyłem drzwi i osunąłem się po
ścianie, starałem się opanować oddech i szybko bijące serce. Nasz synek ? Zdradził mnie. Dlatego nie
pojawił się na kolacji. Był z Chelle u lekarza. W jednej chwili ból i żal
zastąpiła determinacja i złość. W mojej głowie uformował się plan.
-Nie zależy ci na mnie to mnie więcej nie zobaczysz kotku –
Szepnąłem podnosząc się i opłukując twarz zimną wodą.
***
Pamiętam jak wszedł do pokoju, a na mój widok na jego twarzy pojawił się nerwowy uśmiech. Denerwował się. Przedstawienie czas zacząć. Walcząc z bólem w sercu wstałem i ucałowałem go w usta. Zachowywałem się jak gdyby nigdy nic. Zakochany, naiwny chłopaczyna. No cóż, chyba nieźle mi szło, bo powoli się rozluźnił. Pogadaliśmy i obejrzeliśmy film. Koło 22 poszliśmy spać. Znaczy on poszedł, ja czuwałem. Nadszedł czas, aby zrealizować plan. Od dobrej godziny słyszałem miarowy oddech bruneta. Powoli wyślizgnąłem się spod kołdry i go nią przykryłem. Nie chciałem, aby się przeziębił. Owszem, zdradził mnie, ale nadal go kochałem. Szybko i cicho zacząłem pakować swoje rzeczy do wielkiej walizki. Żeby tylko się nie obudził. Bo wtedy wszystko pójdzie na marne. Wszystko. We wnętrzu bagażu znalazło się wszystko przypominające o mnie. Zdjęcia, karteczki, ubrania, czasopisma, nuty. Pragnąłem usunąć się z jego życia. Raz na zawsze. Wyrwałem kartkę z jego notatnika i szybko nabazgrałem kilka słów ‘Odchodzę. Powodzenia z Chelle i Anthonym. Twój na zawsze, Niall xx’ Przycisnąłem notatkę wazonem i rozejrzałem się po pokoju. Wszystko zabrane. Nie pozostało nic co przeszkadzało by ci ułożyć sobie życie z Chelle. Na trzęsących się nogach podszedłem do łóżka. Łamałem regułę planu. Powinienem był cię ostawić i wyjść. Ale nie mogłem cię opuścić bez ostatniego pocałunku. Tak więc złączyłem nasze usta na jedną, mała chwilę, która wystarczyła, aby w mojej głowie pojawiły się wątpliwości Czy dobrze robię ? Może powinienem tu zostać ? Zostać z tobą ? Nie, zganiłem się w myślach, czas się rozejść. Zagryzłem wargę i rzucając ostatnie spojrzenie w twoim kierunku wyszedłem na cichy korytarz. W holu pożegnałem się z przemiłą recepcjonistką. Po chwili znalazłem się na cichych, pokrytych śniegiem ulicach Londynu.
-Żegnaj Harreh – Powiedziałem i ruszyłem przed siebie taszcząc za sobą
walizkę.***
Pamiętam jak wszedł do pokoju, a na mój widok na jego twarzy pojawił się nerwowy uśmiech. Denerwował się. Przedstawienie czas zacząć. Walcząc z bólem w sercu wstałem i ucałowałem go w usta. Zachowywałem się jak gdyby nigdy nic. Zakochany, naiwny chłopaczyna. No cóż, chyba nieźle mi szło, bo powoli się rozluźnił. Pogadaliśmy i obejrzeliśmy film. Koło 22 poszliśmy spać. Znaczy on poszedł, ja czuwałem. Nadszedł czas, aby zrealizować plan. Od dobrej godziny słyszałem miarowy oddech bruneta. Powoli wyślizgnąłem się spod kołdry i go nią przykryłem. Nie chciałem, aby się przeziębił. Owszem, zdradził mnie, ale nadal go kochałem. Szybko i cicho zacząłem pakować swoje rzeczy do wielkiej walizki. Żeby tylko się nie obudził. Bo wtedy wszystko pójdzie na marne. Wszystko. We wnętrzu bagażu znalazło się wszystko przypominające o mnie. Zdjęcia, karteczki, ubrania, czasopisma, nuty. Pragnąłem usunąć się z jego życia. Raz na zawsze. Wyrwałem kartkę z jego notatnika i szybko nabazgrałem kilka słów ‘Odchodzę. Powodzenia z Chelle i Anthonym. Twój na zawsze, Niall xx’ Przycisnąłem notatkę wazonem i rozejrzałem się po pokoju. Wszystko zabrane. Nie pozostało nic co przeszkadzało by ci ułożyć sobie życie z Chelle. Na trzęsących się nogach podszedłem do łóżka. Łamałem regułę planu. Powinienem był cię ostawić i wyjść. Ale nie mogłem cię opuścić bez ostatniego pocałunku. Tak więc złączyłem nasze usta na jedną, mała chwilę, która wystarczyła, aby w mojej głowie pojawiły się wątpliwości Czy dobrze robię ? Może powinienem tu zostać ? Zostać z tobą ? Nie, zganiłem się w myślach, czas się rozejść. Zagryzłem wargę i rzucając ostatnie spojrzenie w twoim kierunku wyszedłem na cichy korytarz. W holu pożegnałem się z przemiłą recepcjonistką. Po chwili znalazłem się na cichych, pokrytych śniegiem ulicach Londynu.
____
WRÓCIŁAM ! :D Przeeprraaszaaam, że mnie nie było taak dlugo.. Mam nadzieję, że mi wybaczycie ♥
No tak no, znowu zraniłam Niall’a <ja niedobra> Aż mi go żal no xd