czwartek, 19 lipca 2012

Czwarty ♥


-No spokojnie, uspokój się – głaskałem go po plecach, pragnąc, aby przestał płakać. Nie mam pojęcia czemu, ale wyjątkowo mnie to raniło jak słyszałem jak szlocha. Mocniej go do siebie przycisnąłem. Po pewnym czasie płacz ustał, a wstrząsy zmniejszyły się.
-Przepraszam cię Nialll, tak baaardzo przepraszam – wyjąkał,  odsuwając się ode mnie.
-Nie ma sprawy, wysuszę bluzkę i …
-Nie o to chodzi – pokręcił głową – Przepraszam za moje zachowanie… Zachowywałem się jak wredny, arogancki dupek myślący jedynie o własnym tyłku. Ale to tylko dlatego, że…
-Że doświadczyłeś ogromnej starty i to jest twoja obrona, rozumiem – Posłałem mu lekki uśmiech. Tyłek…Czy wspominałem jaki jego tyłek jest seksowny ?Yyyy, chwila… Czy ja właśnie pomyślałem, że tyły Harry’ego są SEKSOWNE ? Horan, co z Tobą ? Totalnie Ci odjebało ? – Sam napisałeś tą piosenkę ?
W odpowiedzi jedynie kiwnął
-Naprawdę piękna… Tak jak i twój głos..
Odpowiedziała mi jedynie głucha cisza. Już miałem wstawać, gdy złapał mnie za przegub.
-Nie odchodź, zostań.
No i co miałem zrobić ? Usiadłem obok niego i siedzieliśmy nie odzywając się ani słowem.
-Napisałem tą piosenkę rok temu – Szepnął w pewnym momencie – Moja dziewczyna… Ona została porwana, wraz ze mną… Mnie zamknęli, a ją… ją brutalnie z-zgwałcili, a później zamordowali – na chwilę przerwał i myślałem, że już nie dokończy, jednak znowu mnie zaskoczył – Nie mogłem nic zrobić.. Nie mogłem jej obronić… Mojej małej, bezbronnej Cassie… Zginęła na moich oczach… TO WSZYSTKO MOJA WINA ! – Uderzył ręką w kolano, a kolejna fala łez spłynęła po jego zarumienionych policzkach. Przytuliłem go oszołomiony tym wyznaniem. Nie wyobrażałem sobie jak ktoś w wieku 17 lat może doświadczyć takiej straty i jeszcze być świadkiem tak okropnej sceny.
-Harry, to nie twój wina, rozumiesz ? Nie mogłeś nic zrobić… Cassie na pewno to rozumie – Wyszeptałem ocierając słone krople.
-Nie… Nie… Ona jest na mnie zła, ja to wiem Niall – Wyjąkał, a mnie przeszedł dreszcz. To jak wymówił moje imię sprawiło, że gorąco wypłynęło na moje policzki. Horan, spokojnie, panuj nad emocjami.
Nie odpowiedziałem. Wpatrywałem się w niego, próbując zrozumieć co musiał teraz przechodzić. Jaki ból. Tym bardziej że obwiniał się o śmierć własnej dziewczyny. Musiałem mu jakoś pomóc… Tylko nie miałem pojęcia jak.
-Niall ? – Chłopak przysunął się do mnie i poczułem jego dłonie na swoim torsie, a jego oddech na swojej szyi.
-T-tak Harry ?
Wpił się w moje usta, mocno mnie tym oszałamiając. Całuje mnie. Harry Styles, ten zamknięty w sobie dupek właśnie mnie całuje. Właśnie teraz. Z własnej woli. Na balkonie. W miejscu gdzie każdy może to zobaczyć. Jednak nie mogłem się odsunąć, ba, ja nawet nie chciałem. Pragnąłem pozostać jak najbliżej niego i tego jego seksownego ciałka. Wsunąłem dłonie w jego brązowe, puszyste loki i mocniej go do siebie przyciągnąłem. Jego wargi odsunęły się od moich, wywołując z mojej strony jęk protestu. Jednak na szyi poczułem jego język, a po chwili zasysanie skóry i głośne mlaśnięcie. Obdarowywał pocałunkami przestrzeń między brodą, a obojczykiem. Z moich ust co chwila wyrywał się zduszony pomruk. Chciałem więcej. Chciałem go dogłębnie poznać.  W jednej chwili pojąłem dwie rzeczy. Pierwsza, leżmy na balkonie i się obmacujemy. Druga, Harry jest pijany. Ponoszą go emocje, nie wie co robi. Odsunąłem się od niego na bezpieczną odległość. Oboje ciężko dyszeliśmy. Nie chciałem, aby żałował, jeśli cokolwiek by się między nami wydarzyło.
-C-co jest ?
-Jesteś pijany. Idź spać, a jak się obudzisz to pogadamy. – Mruknąłem, po czym wstałem i położyłem się na materacu, zagrzebując się w ciepłej kołdrze. Ukryłem twarz w poduszce. Myślałem, że on naprawdę coś do mnie czuje, a to się okazuje, że po prostu jest pod wpływem procentów. A wiadomo, że wtedy człowiek robi głupie rzeczy. Harry nie jest gejem, na pewno. Za kimś takim jak on musi stać kolejka chętnych dziewczyn. I to tych z najwyższej półki. Te wydęte, gorące, malinowe wargi, ta burza brązowych loków, wiecznie układająca się wedle własnego upodobania, te urocze dołeczki, które ukazywały się za każdym razem, gdy na jego twarzy pojawił się przepiękny, śnieżnobiały uśmiech, no i oczy. Szmaragdowe, piękne, duże oczyska otoczone kurtyną gęstych rzęs, rzucających długi cień na rumiane policzki. Lekko westchnąłem, nie chcąc obudzić chłopaka, który właśnie usnął, wnioskując po cichym pochrapywaniu. Czy to normalne jak powiem, że nawet gdy chrapał wyglądał uroczo ? Nie, to nie jest absolutnie normalne. To chore. I to bardzo. Podniosłem się i przyjrzałem chłopakowi zastanawiając się czy mam jakąkolwiek szansę. W porównaniu z nim byłem zwykłym, szarym nastolatkiem. I na dodatek gardzono mną. Wyjątkowo. A on był gwiazdą szkolną. Był guru.  Przetarłem zmęczone oczy dłonią. Pogładziłem chłopaka po zarumienionym policzku, czując pod palcami miękką, gładką skórę. – Jeszcze będziesz mój… Postaram się o to .. – Szepnąłem, całując go w czoło i udając się w jego ślady, ułożyłem się na materacu i usnąłem mocnym snem wypełnionym jego postacią.

x Harry x
Obudziłem się z okropnym bólem głowy. Czyżby kac ? Rozejrzałem się po pokoju i od razu zobaczyłem pustką butelkę Whisky. Huhu, zaszalałeś. Potarłem dłonią skroń i ukryłem twarz w dłoniach chcąc zniwelować narastający ból. Nigdy więcej alkoholu. Nigdy. A bynajmniej nie pół butelki Whisky. Podniosłem się i zszedłem do kuchni gdzie już zastałem wszystkich w komplecie. Opadłem na drewniane krzesło i zabierając się za naleśniki wymruczałem ciche ‘Cześć’. Posiłek minął w ciszy i spokoju. Co jakiś czas zerkałem na Niall’a, który cały czas unikał mojego wzroku. O co mu chodzi ? Nie mówcie, że o tą awanturę wczoraj ! Może rzeczywiście przesadziłem i nie powinienem zrzucać całej winy na niego, ale… ale to emocje. Nie chciałem nikogo zranić. Nie jego.  Ten radosny, blondwłosy Irlandczyk napawał mnie spokojem i dziwną radością. Nie wiem czemu, ale… zależało mi na nim. Cholernie.  Brawo, przyznałem się do tego przed sobą. Czas mu to powiedzieć. O mało się nie zakrztusiłem, myśląc jak głupia była ta idea. I co zrobię ? Podejdę i powiem Hej, ładną mamy pogodę, chyba Cię kocham, było coś z matmy ? Pfff, żałosne. Wyśmieje mnie i ucieknie z krzykiem, gdy dowie się, że chłopak u którego mieszka jest … Właśnie, kim byłem ? Nie byłem gejem. Pociągały mnie dziewczyny. Podniecały mnie. Do Cassie czułem prawdziwą miłość. Czyli co ? Czyżbym był biseksualny ? Jedyne racjonalne wytłumaczenie. Bo przecież Niall też mi się podobał… prawda ? Przyjrzałem mu się dokładnie. Lekkie, łagodne rysy, Blond włosy, spod których powoli wychodził jego naturalny kolor. Ciemny brąz. Boski uśmiech i oczy. W niesamowitym odcieniu szafiru. Poczułem jak w spodniach robi mi się ciasno. Zdecydowanie, podobał mi się. I to jak się rumienił, gdy się zawstydził po wypowiedzeniu czegoś źle. To było tak urocze, że jedyne na co miałem wtedy ochotę to podejść i go przytulić. Trzymać go w ramionach, aby nie doznał okrucieństwa współczesnego świata. Aby nikt go nigdy nie zranił. Wydawał się tak kruchy, że najmniejsze uderzenie mogłoby go połamać. Ale wiedziałem, że tak nie było. Po incydencie z Spencerem i MCA nieźle się trzymał i wyszedł w miarę bez szwanku. No poza nosem. Tak czy inaczej, nie potrafiłem sobie wybaczyć, że pozwoliłem, aby pięść mojego przyjaciela tknęła tej porcelanowej, idealnej twarzy.
-Harry ? HARRY ! – Usłyszałem coraz to głośniejsze wołanie. Wyrwałem się z letargu i zdezorientowanym wzrokiem spojrzałem na mamę, która patrzyła na mnie zabójczym wzrokiem.
-Yyy, co ? – Odpowiedziałem niezbyt mądrze, zauważając, że wszyscy już zjedli, a moje śniadanie dawno wystygło. Czyżbym zamyślił się nad blondwłosym chłopakiem tak długo ?
-Pokażesz dzisiaj Niallowi miasto i nie …
-Jasne, nie ma problemu – Stwierdziłem przerywając rodzicielce.
-… ma żadnego a… Co ? Zgadasz się ? – Kobieta przyglądała mi się wyraźnie zdziwiona.
-Jasne, czemu nie ? – Wzruszyłem ramionami i zabrałem się za zimne już jajka. Zjadłem i udałem się do pokoju. Na schodach zatrzymałem się i spojrzałem na blondyna – O 10 wychodzimy, bądź gotowy – Puściłem do niego oka, na co oblał się rumieńcem. Wparowałem do łazienki i wykonałem potrzebne poranne czynności. Ubrałem się w jasne rurki z opuszczonym krokiem, biały, przylegający T-shirt i błękitną koszulę w kratę. Użyłem ulubionych perfum i zbiegłem na dół, nie mogąc się doczekać dnia spędzonego z Niallem. Boże, jakie piękne imię. Takie wręcz anielskie. Uśmiechnąłem się do chłopaka.
-Gotowy ?
-Jak zawsze – Oblizałem wargi i lekko je przygryzłem. Ubraliśmy się w ciszy i żegnając się z moją mamą wyszliśmy na zaśnieżone ulice Holmes Chapel. – To gdzie idziemy Irlandczyku ? – Zapytałem wpatrując się w niego z lekkim uśmiechem.
-Gdziekolwiek, byle z Tobą. Prowadź.
Szliśmy przed siebie. Opowiadałem chłopakowi przeróżne anegdoty z mojego życia, a także historię powstania poszczególnych budynków czy porównywałem ich przeznaczenie do obecnej funkcji. Niall słuchał mnie z zainteresowaniem. W głębi duszy podziękowałem mojej nauczycielce historii za wmuszanie w naszą klasę całej historii miasteczka. Po zwiedzeniu tych ciekawszych zakątków i obejściu dwóch parków ustaliłem ostatni przystanek naszej wędrówki. Mała kawiarenka znajdując się zaledwie 15 minut od parku w którym się znajdowaliśmy. Przyśpieszyliśmy kroku i po chwili siedzieliśmy w miękkich, fioletowych fotelach rozkoszując się ciepłem panującym w pomieszczeniu. Wstałem, aby podejść do baru i zamówić. Jednakże w połowie drogi ktoś objął mnie od tyłu. Niezbyt pewnie odwróciłem się i ujrzałem wytapetowaną twarz Karen. Pięknie, tylko jej mi tu brakowało.
-Czeeść kochanie – Wymruczała mi do ucha.
-Zostaw mnie – Warknąłem, odsuwając się od niej.
Jej twarz wyrażała zdumienie. A to peech. Po chwili jednak ocknęła się.
-Kotku, o co ci chodzi ? Przecież mnie kochasz i …
-Nie kocham cię ! Ba, nawet cię nie lubię – Ironicznie się zaśmiałem, patrząc jej prosto w oczy i ściągając na nas wzrok wszystkich obecnych klientów. – Serio myślałaś, że coś do ciebie czuję, poza wstrętem ? Byłaś na jedną noc. O tak, po prostu. Chyba Cię pojebało jeśli uważasz że będę jebał siostrę Cassie i… - Przerwałem, czując na ramieniu dotyk ciepłej dłoni. Od razu wiedziałem, że to Niall.
-Harry, chodź, nie ma sensu. Nie marnuj się na nią… Chodź, proszę.
Spojrzałem z obrzydzeniem na dziewczynę i dziękując Niallowi, ze mnie powstrzymał wyszedłem z kawiarenki, po drodze zakładając na siebie kurtkę. Usłyszałem piskliwy wrzask dziewczyny, od którego we mnie zawrzało.
-Dobrze, że nie żyje ! Należało jej się.
Oczy mnie zapiekły i wypłynęły z nich kaskady łez. Odeszliśmy kawałek, a ja wtuliłem się w blondyna, pragnąc poczuć jego dotyk.
-O-ona, po-powiedziaa-aała…
-Wiem co powiedziała Harreh, zachowała się okrutnie, ale nie myśl o niej… Pomyśl o Cassie… Nie chciałaby, żebyś się tak denerwował.

______
Yeey, dziękuję Wam, za cale 8 komentarzy pod poprzednim rozdziałem, to wiele dla mnie znaczy :) Dacie radę teraz dobić do 10 ? :D

12 komentarzy:

  1. hhhahhahaha mam kompleksy :<
    Pozdrowienia od Państwa Styles/ Malik/ Tomlinson

    OdpowiedzUsuń
  2. omfg :O :O zabiłas mnie tym rozdziałem,a kiedy całowali się na balkonie to myslalam ze mozg mi ekspoloduje *.* jak bedzie scena sexu to chyba bede musiala sie pozegnac z jajnikami,bo one tego nie wytrzymają <3 chce juz kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny czekam na następny :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. ja no .. ludzie.. po prostu zacytuję ' chyba się zakochałaaam ' w tym opowiadaniu . < 333
    wpadaj na unforgettablemistakes.blogspot.com .:) <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwww <3

    Zapraszam na Zialla : http://let-the-other-side-also-be-heard.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Dalej. !!
    Boże, te opisy Nialla, gorąco mi się zrobiło .. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. jestes swietna, kolejny blog w który się wciągam !

    OdpowiedzUsuń