środa, 18 lipca 2012

Trzeci ♥


Otworzyłem oczy, gdy po raz setny rozległ się irytujący dźwięk budzika. Zirytowany machnąłem dłonią, a urządzenie spadło na podłogę i raz na zawsze się uciszyło. Niestety, jeśli chciałem uniknąć wizyty mamy w moim pokoju ( A uwierzcie, że za miłe to by to nie było ), musiałem się zbierać. Podniosłem się, a moim oczom ukazał się idealnie pościelony materac. Czy ten pajac prasował tą pościel ? Wstałem i ruszyłem do łazienki, po drodze zgarniając ciuchy. Poranna toaleta. Ubrałem się w przyszykowane ubranie i spojrzałem w lustro.
-No, no, Styles. Z dnia na dzień stajesz się coraz bardziej seksowny – Mruknąłem sam do siebie potrząsając grzywą. Po dowartościowaniu się, zszedłem do kuchni, gdzie zastałem rodzinkę w komplecie, z dodatkową przylepą. Usiadłem naprzeciw chłopaka i nie odzywając się ani słowem do kogokolwiek skonsumowałem jajecznicę z bekonem. Popiłem to gorącą herbatą. To był mój cichy bunt, za to, że zostałem wciągnięty w tą cholerną wymianę. Po co mi to ? Poznanie innego kraju, nowych ludzi, bla, bla, bla. Taa, super. Wolę iść na szluga, niż opiekować się jakimś tam chłopaczkiem. Wstałem od stołu i ruszyłem do drzwi.
-Harry, nie poczekasz na kolegę ? – W drzwiach ukazała się twarz mamy. Rzuciłem jej jedynie ironiczne spojrzenie, szybko się ubrałem i już mnie nie było. Na zewnątrz już czekał srebrny samochód Spencer’a. Wsiadłem i przywitałem się ze znajomymi. Odjeżdżając zobaczyłem zdezorientowanego blondyna, który stał na podwórku. Zaśmiałem się i skupiłem na Karen. Ta dziewczyna coś w sobie miała. Dobra, nie, nie miała. Była pusta bardziej niż balon. Ale była piękna… No i łatwa. Rzuciłem jej zalotne spojrzenie, na co odpowiedziała mi uśmiechem. Widziałem, że podobam jej się od 6 klasy. Czas to wykorzystać. Przejechałem ręką po jej udzie okrytym cienką warstwą rajstop. Dojechaliśmy na miejsce, i musiałem przerwać ową zabawę. Kierując się do szkoły obserwowałem jak ponętnie kręci zgrabnym tyłeczkiem, odzianym jedynie w jeansową spódniczkę. Poczułem znajome uczucie u dołu podbrzusza. Będzie mnie musiała dzisiaj zaspokoić… I to jak najszybciej.
*
Usiadłem przy okrągłym stole, rezerwując miejsce obok Karen. Nadeszła tanecznym krokiem i usiadła, ręką przesuwając po moim wypukleniu. Ugryzłem suchą bułkę, chcąc ukryć mruczenie. Po chwili doszła reszta paczki.
-Ej, ten twój dziwak z Irlandii, zarywał dzisiaj do MCA. – Spencer wybuchnął śmiechem.
-Nie byłoby Ci do śmiechu, gdyby jakiś palant zaczął do ciebie gadać – Rudowłosa skrzywiła się, jakby przypominając sobie potworne wspomnienie.
I ten moment wybrał sobie chłopak na wejście do stołówki. Spencer, wyczuwając okazję na bijatykę podszedł do blondyna, wraz z MCA.
-Ej pokrako, co tam ? Patrz kto tu ze mną przyszedł ? Twoja dziewczynaa
Cała sala parsknęła śmiechem, a ja odwróciłem wzrok od zaistniałej sceny i nie myśląc co robię, wpiłem się w usta Karen. Wspomniałem, że była najlepszą przyjaciółką Cassie ? Nie ? To teraz mówię. Dobra, trudno. Raz się żyje. Raz w życiu jest się młodym. Oderwałem się od brunetki, dopiero gdy usłyszałem plask. Niall leżał na podłodze i trzymał się za nos. Za to Spencer nachylał się, gotów do kolejnego ciosu. Kolejny raz w przeciągu 10 minut, nie panowałem nad moimi odruchami i podbiegłem do miejsca pojedynku i przytrzymałem pięść Spencer’a. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Co do .. ?
-Stary, chcesz stracić honor ? Nie bije się leżącego. Nie warto – Powiedziałem głosem pełnym sarkazmu.
-Dz-dzięki Harry – Wykrztusił chłopak, próbując się podnieść.
-Nie odzywaj się do mnie cwelu. – Syknąłem i wraz z MCA odprowadziłem przyjaciela do stolika, aby jeszcze bardziej nie pobił blondyna.
Reszta przerwy minęła nam w ciszy. Kierując się na lekcji minęliśmy Niall’a. Szturchnąłem go, przez co wpadł na ścianę. Zaśmiałem się i wszedłem do klasy.

x Niall x
Wsiadłem do samochodu Gemmy i zacisnąłem zęby, czując ból w każdym skrawku ciała.
-Niall… CO CI SIĘ STAŁO ?! – Wytrzeszczyła oczy, widząc mnie w tak okropnym stanie.
-Małe starcie, nie wielkiego – Syknąłem.
-Jedziemy do szpitala – Odpaliła auto i ruszyliśmy – Ta banda Harry’ego Ci to zrobiła, co ?
Jedynie lekko kiwnąłem głową. Nie lubiłem nagabywać na kogoś, ale nie będę okłamywał jednej z niewielu osób, które się o mnie tutaj troszczą.
-Zawsze wiedziałam, że sprowadzą go na złą stronę i o to mam. Policzę się z nim w domu.
*
W domu byliśmy o 17. Okazało się, że nic poważnego mi nie jest. Złamany nos, parę otarć. Przeżyję. Aktualnie siedzę na materacu, bojąc się przyjścia Harry’ego. Czy to normalne, że boję się kogoś kogo nawet nie znam ? Z kim przez tydzień mieszkałem pod jednym dachem ? Taak, już minął tydzień. Jeszcze 7 dni i wracam do domu. W końcu. Mam dość ośmieszania ze strony paczki chłopaka. Przymknąłem oczy i starając się ignorować ból położyłem się. Myślałem o Irlandii, o rodzicach, o Greg’u, o przyjaciołach… Tam mam raj. Mimo nadopiekuńczej mamy, tam jest moje niebo.. A tu ? Myślałem, że przez te 2 tygodnie poznam nowych ludzi, może z kimś się zaprzyjaźnię… A nie, że będę pobity. Ukryłem twarz w dłoniach, a z mojego gardła wydarł się lekki szloch. Miałem dość. Serdecznie dość. Usłyszałem trzask drzwi i od razu wiedziałem, że zaraz na mnie naskoczy.
-Zadowolony jesteś ? Mam przejebane. Zdajesz sobie sprawę jaki mam opierdol ? Musiałeś się o… Chwila… Czy ty płaczesz ? - W jego głosie rozpoznałem potężny sarkazm. Jedyne co zrobiłem to odwróciłem się do niego plecami i postanowiłem ignorować jego chamskie przycinki.
*
Obudziło mnie ciche brzdąkanie na gitarze. Otworzyłem oczy i starałem się zlokalizować źródło dźwięku. Kto normalny gra na gitarze o 4 w nocy ? Nagle jednak zamarłem, zahipnotyzowany anielskim głosem. Ruszyłem w jego kierunku. To co zobaczyłem wprawiło mnie w zdumienie. Harry ubrany jedynie w szarą podkoszulkę i czarne spodenki siedział na balkonie z gitarą w dłoni. To z jego krtani wydobywał się ten cudowny głos. Wsłuchałem się w słowa, zastanawiając się czy znam ową piosenkę.


What I miss the most, is talking up all night
/ Za czym tęsknię najbardziej to rozmowy przez całą noc
We laughed until we cried
/ Śmialiśmy się do łez
Now I'm breaking at the seams
/ Teraz pękam w szwach
Dropping to my knees, nothing left of me!
/ Upadłem na kolana, nic po mnie nie zostało!
Black stone turned into dust, my heart wasn't enough
/ Czarny kamień zamienił się w kurz, moje serce nie wystarczyło
So far from where I used to be
/ Daleko stąd tam gdzie zawsze byłem
When she was mine…
/ Kiedy była moja*

Zauważyłem jak po policzkach chłopaka spływają słone krople. Uklęknąłem obok niego. Spojrzał się na mnie zaczerwienionymi oczami i jakby zapominając o wszystkim co mi zrobił rzucił się w moje ramiona i wybuchł płaczem.

___
Za wszelkie literówki czy błędy językowe przepraszam ;)
6 komentarzy = Następny rozdział ♥
* Lawson - When She Was Mine

8 komentarzy:

  1. o ja cie *______* smutno mi się zrobiło jak pobili Niall'a :< ale ogólnie fajnie się zapowiada... Harry mu się rzucił w ramiona? ;oo
    Pozdrowienia od Państwa Styles/Malik/Tomlinson

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa! Pisz dalej! *__*

    OdpowiedzUsuń
  3. o boże piękne ... pisz pisz T.T

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże to jest piękne, cudowne, zarąbiste, zajefajne, zajebiste... skończyły mi się przymiotniki :( ale wiesz o co chodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę następny, bo o to szósty komentarz . <3
    Nie wiem, co powiedzieć, bo to jest piękne. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. nie noo.. dziewczyno.. co rozdział coraz lepiej. KOCHAM.
    7 kom ! : D <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :) Pisz dalej bo sie nieźle zapowiada;D

    OdpowiedzUsuń