. Obudził mnie dotyk czegoś wilgotnego na twarzy. Uniosłem
jedną powiekę i jęknąłem z niezadowolenia. Oczywiście, moja kotka Dusty. Mimo,
że to naprawdę pocieszny kociak, to czasami mam ochotę wywiesić ją za ogon za
oknem, aż nie zrozumie, że mnie nie budzi się przed 12. Nie ma za grosz szacunku
do człowieka, który przygarnął ją ze schroniska, karmi ją, kupuje jej zabawki. Cały
czas chce tylko jeść, jeść i jeść. Zwariować można. Zwlekłem się z łóżka,
które, gdy musiałem wstać, stało się wyjątkowo wygodne, i zszedłem do kuchni. Dusty
pobiegła za mną, wesoło machając białym ogonem i wydając z siebie coś pomiędzy
miauknięciem, a krzykiem. Nasypałem jej trochę jedzenia i usiadłem na blacie.
-Ty głupi kocie. Nie mogłaś obudzić Gemmy ? – Mruknąłem nalewając
sobie szklankę soku jabłkowego. Po chwili na moich udach spoczął ciężar w
postaci trzykilowego kłębka futra. Westchnąłem, widząc jak układa się do snu – Serio
? Ja nie mogę spać, a Ty możesz ?
-Kot ma więcej praw niż Ty – Usłyszałem głos dochodzący zza
moich pleców.
-Dzięki siostra, miło mi – Mruknąłem zgryźliwie – A Ty co
tak wcześnie ? – Zdziwiony spojrzałem na nią. Była zaledwie 9 rano, a moja
ukochana siostrzyczka nie spała. Coś tu się kroi.
-Mam coś do załatwienia. I nie, nie powiem Ci.
Gdy zajrzała do lodówki, niczym dziecko z przedszkola,
pokazałem jej język. Fajnie, że się jeszcze nie pozabijaliśmy razem, pod jednym
dachem. Toż to prawdziwy cud. 10 minut później usłyszałem trzaskanie drzwi i
zostałem sam w domu. Zrzuciłem Dusty ze swoich nóg, i ignorując jej rozjuszone parsknięcie
wróciłem do pokoju. W mojej własnej łazience, wziąłem długi, gorący prysznic.
Wykonałem poranne czynności i ubrałem się. Szare rurki i zwykły, biały T-shirt.
Na to czarna marynarka i jestem gotowy. Poprawiłem fryzurę i zszedłem na dół.
Ubrałem się stosownie do pogody i wyszedłem na dwór. Od razu uderzyło we mnie
powietrze, z którym wczoraj szczęśliwie się rozstałem. No niestety… Lekko
westchnąłem i skierowałem się na główny plac, gdzie już zastałem swoich
przyjaciół. Karen, wysoką brunetkę, oraz Spencer’a, trochę niższego ode mnie
rudzielca.
-Siemaa stary ! To co ? Szluga na początek ? – Odezwał się
zachrypniętym głosem, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów.
-No jasne, dawaj. – Zabrałem jednego, odpaliłem i
zaciągnąłem się nim. – Wiecie co ? Dowiedziałem się, że ten przychlast co ma
być na wymianę przyjeżdża dzisiaj.- Skrzywiłem się i usiadłem na ławce.
x Niall x
-Wszystko wziąłeś kochanie ? – Kobieta po raz kolejny spojrzała
na moją torbę i plecak podróżny.
-No jasne mamuś. A poza tym, jadę tam tylko na dwa tygodnie.
Jak czegoś zapomniałem to przeżyję bez tego – Posłałem rodzicielce szeroki
uśmiech. Wyszliśmy z naszego przytulnego domku i wsiedliśmy do taksówki, która
zawiozła nas na lotnisko.
-Dbaj o siebie. Dzwoń codziennie. I obowiązkowo jak
dojedziesz. – Mama nawijała niczym karabin maszynowy. Oh, jak ona wytrzyma 14
dni bez pouczania mnie i troszczenia się ? To może być interesujące.
Przytuliłem się do kobiety i wsiadłem do samolotu. Zająłem miejsce przy oknie. Zapiąłem
pasy, a do uszu wsadziłem słuchawki, z których popłynęła uwielbiana przeze mnie
piosenka :
Gotta change my answering machine, now that im alone
Gotta change my answering machine, now that im alone
/Muszę zmienić swoją sekretarkę, teraz kiedy jestem samotny
Cuz right now it says that we
/Bo teraz mówi mi,
Cant come to the phone
/Że nie możemy podejść do telefonu
And I know it makes no sence
/I wiem, że to nie ma sensu
Cuz you walked out the door
/Ponieważ
odeszłaś ode mnie
But its the only way I hear your voice anymore
/Lecz to jest jedyny sposób, bym usłyszał jeszcze twój głos
Obudziło mnie szturchanie w ramię. Stewardessa nachylała się
nade mną świecąc dość pokaźnym biustem.
-Lądujemy kochanieńki, nie śpi. – Poczochrała mi włosy i
odeszła, uśmiechając się zalotnie. Pokręciłem głową, starając sobie wymazać ten
widok z pamięci. Fuuuuuuj. To było
jedyne co mogłem o niej w tej chwili pomyśleć. Rozpiąłem pasy i wyszedłem z
samolotu, zaraz na puszystą panią, ubraną w obcisłą, czerwona sukienkę. Boże, za co ? Najpierw blondynka każąca
gapić mi się na jej piersi, teraz to. Co ja takiego zrobiłem ? Wyminąłem
kobietę i rozejrzałem się po lotnisku. Średniego wzrostu, czarnowłosa kobieta, średniego
wzrostu, czarnowłosa ko… JEST ! Ruszyłem w stronę kobiety, która machała do
mnie, starając się zwrócić na siebie moją uwagę. Podszedłem do niej z szerokim
uśmiechem.
-Ty to pewnie Niall, prawda ? – Odezwała się, przyjemnym dla
ucha głosem.
-Zgadza się. A pani to pani Styles, jak mniemam.
-Miło mi cię poznać słoneczko – Przytuliła mnie i
zaprowadziła do samochodu. – Nie wiem czy to Cię ucieszy, ale przed nami dwie
godziny jazdy samochodem. Niestety nie mamy lotniska u nas w miasteczku –
Uprzedziła mnie, odpalając auto.
Koło 11 ujrzałem małą tabliczkę z napisem „Holmes Chapel”. Przygodę czas zacząć.
____
5 komentarzy = Nowy rozdział :>
____
5 komentarzy = Nowy rozdział :>
o ja *_* on będzie u Hazzy mieszkac ?! ;o LUDZIE KOMENT0WAAC JA CHCĘ NEXT ! ;OOO
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od Państwa Styles/ Malik /Tomlinson
wow :D Niall u Harry'ego ? zapowiada się ciekawie :D
OdpowiedzUsuńBosko :D Narry <3
OdpowiedzUsuńŚwietnee <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam Narrego * . * haha.
OdpowiedzUsuńciekawa jestem jak Styles zareaguje na Niallerka.. zdaje mi się że raczej nie pozytywnie.. ?
co do bloga.. ogółem wszystko jest okej, choć zdarzają się literówki, lub zjadasz jakąś literkę, ale wszystko zdaje się być spójne i w miarę db się czyta.
czekam na nn. xx
Jeśli brakuje gdzieś literki, to strasznie przepraszam, ale to problem z klawiaturą
UsuńJESTEŚ CUDOWNA <3
OdpowiedzUsuń